chociaż nie ukrywam swojego zaskoczenia, że aż tyle tu osób i komentarzy. Jak znam życie i Ivalię, to zapewne Jej sprawka :) Dziękuję za tyle miłych słów i ciepłe powitanie. Pewnie aż do listopada za często zaglądać tu nie będę, bo życie na wsi rządzi się swoimi prawami, ale za to zimą mam nadzieję nadrobić wszelkie zaległości, zwłaszcza towarzyskie.
Skoro już tu jestem, to opowiem, co mi się dzisiaj przydażyło. Ponieważ staram się o dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego dla mojego syna, potrzebowałam opinię z Ośrodka Pomocy Społecznej na temat naszej rodziny i sytuacji materialnej. W związku z tym przyjechała do nas miła pani na wywiad środowiskowy i zaraz po wejściu do domu wyraziła wielkie zaskoczenie wielkością naszego księgozbioru. I co najdziwniejsze - w jej wypowiedzi pobrzmiewał zarzut, czy raczej oburzenie, że stać nas na TYLE ksiązek, a korzystamy z pomocy Ośrodka. Poczułam się, jak wyłudzaczka! A przecież te wszystkie książki to (niestety!) starocie z czasów, gdy dobrze nam się powodziło i nie korzystaliśmy jeszcze z niczyjej pomocy. Czy w związku z pogorszeniem się sytuacji materialnej z przyczyn obiektywnych, powinnam była wymienić książki na flaszki i papierochy???
Serdecznie pozdrawiam :)